12.11.2020, 12:14
Następnym prezydentem-elektem USA zostanie Joe Biden
Ludzie interesujący się zagraniczną polityką, niewątpliwie w większości śledzili proces elekcji w Stanach Zjednoczonych. Konkurentami byli obecna głowa państwa Donald Trump oraz wiceprezydent w trakcie rządów Baracka Obamy - Joe Biden. Kandydat Demokratów miał nawet duże poparcie, ze względu na to właściwie ciągle znajdował się na wysokim miejscu w sondażach ogólnokrajowych podczas prawyborów. O kadencję konkurował z Kamalą Harris u boku, czyli kandydatką na funkcję wiceprezydenta. Co ciekawe, nie jedynie większość osób z Partii Demokratycznej wyraziła poparcie dla kandydatury Bidena, a nawet i frakcja członków Partii Republikańskiej. Były wiceprezydent mógł też liczyć na poparcie od wielu osób medialnych, jak na przykład aktorzy, piosenkarze oraz celebryci. Ciekawą informacją jest to, że także i Donald Tusk, czyli były premier Polski, ale także obecny przewodniczący Partii Ludowej, wyraził aprobatę dla kandydatury Bidena. Oficjalnie, to Joe Biden wygrał zdecydowanie większym poparciem i to on będzie 46. prezydentem Stanów Zjednoczonych.
Odwołania ze strony Trumpa
Wysunięcie się na prowadzenie przez Joe Bidena jest wyraźne, przecież ponad siedemdziesiąt siedem milionów obywateli Ameryki postanowiło oddać na niego swój głos. To znaczy, iż zagłosowało na niego o ponad pięć milionów więcej ludzi, niż zagłosowało na przedstawiciela Partii Republikańskiej, a więc procentowa różnica w przeliczeniu na głosy to zaledwie 3,4%. W skutku, prezydent kończący swoją kadencję orzekł, że zamierza wnieść zarzut o zmianę wyniku, który - jego zdaniem - jest nieautentyczny, natomiast głosy wysyłane w listach, zostały liczone już po zakończeniu głosowania. Jak podejrzewają rzecznicy z biura Trumpa, to właśnie w Pensylwanii i Michigan doszło do podobnych czynności, tym samym będą domagać się odwołania głosów, które zostały dostarczone do komisji po 3 dniach po zamknięciu lokali wyborczych, nawet w przypadku, kiedy na stemplu była wcześniejsza data, która indykowałaby, iż głos jest nadal ważny. Pojawiały się przypuszczenia, iż miały być również policzone głosy spóźnione, ale stanowi urzędnicy zaprzeczają takim donosom. Gdyby chcieć uzasadnić bezpodstawność wyników, zarząd Donalda Trumpa musiałby dać dowody tego, iż podobne incydenty powstawały na znacznie większą skalę. Na ten moment, przewaga Bidena wydaje się być solidna, więc to on będzie następnym prezydentem Stanów.
Zostaw komentarz
Brak kometarzy